KWIATY NA PODDASZU
Autor: Virginia C. Andrews
Gatunek: literatura piękna, współczesna zagraniczna
Wydawca: Świat Książki
Data wydania: pierwsze wydanie 1979
Wbrew powszechnej opinii, że książek nie powinno oceniać się po okładce, do tej właśnie pozycji przyciągnęła mnie właśnie okładka… I opis znaleziony gdzieś w katalogu Weltbild.
Z taką sytuacją mamy styczność
już po pierwszych kilku stronach książki Virginii C. Andrews „Kwiaty na
poddaszu”. W dniu swoich urodzin, gdy rodzina przygotowywała odświętną kolację,
ojciec czwórki dzieci ginie w wypadku samochodowym. Od tego momentu życie
Dollangangerów zmienia się diametralnie.
Historię poznajemy z punktu widzenia Cathy, starszej córki, siostry
Chrisa i dwójki bliźniąt – Carrie i Cory’ego.
Corrine, będąca matką i mająca
dość duże długi, postanawia zawalczyć o miłość i wybaczenie swojego starego i
schorowanego ojca, który wiele lat wcześniej wykreślił ją z testamentu… W tym
celu wraz z czwórką dzieci przeprowadza się do ogromnej rezydencji Foxworth
Hall. Jednak dziadek, ojciec Corrine, nie ma pojęcia o istnieniu czwórki
wnucząt, więc pod pretekstem przygotowania ojca na kolejne wiadomości z życia
Corrine poza domem rodzinnym, postanawia ona wraz ze swoją matką ukryć dzieci w
jednym z pokoi w tym ogromnym domu…
„Kwiaty na poddaszu” to
historia o odebraniu wolności, o dojrzewaniu wśród czterech ścian, bez dostępu
do świata zewnętrznego, bez świeżego powietrza, promieni słonecznych,
spadających z drzew liści, czy śniegu skrzypiącego pod nogami. To historia o
życiu zorganizowanym przez kogoś innego, o wpływie czyiś decyzji na to, jak
postrzegamy siebie samych… Ktoś decyduje o tym, czym się bawimy, co robimy na co
dzień, w co się ubieramy…
Powieść, która prócz mnóstwa
niekoniecznie pozytywnych emocji, ukrywa w sobie rodowe tajemnice okryte
warstwą kurzu i pewną dozą mroczności.
Po poświęceniu kilku czy
kilkunastu godzin, by przebrnąć przez kolejne strony, ciężko jednoznacznie
opisać swoje emocje związane z lekturą tej książki. Zbiera ona jednak wiele
pozytywnych opinii, a ja również ze swojej strony polecam sięgnięcie po
pierwszą część historii rodziny Dollanganger.
Dalej robi się tylko ciekawiej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz