poniedziałek, 30 lipca 2012

Historie rodzinne - William Wharton

HISTORIE RODZINNE

Autor: William Wharton
Gatunek: biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo: REBIS
Data wydania: 1998

Historie rodzinne to chwilowo jedyna przeczytana przeze mnie książka Williama Whartona. Nie żałuję, że zaczęłam właśnie od niej, gdyż ta lektura z pewnością skłoni mnie do sięgnięcia po kolejne dzieła Whartona.]
Książka opowiada w jaki sposób poszczególni wujowie i stryjowie wpłynęli na życie Williama, jakimi byli wzorami, przed czym przestrzegali, a czego nauczyli.
Historie rodzinne są więc powieścią autobiograficzną, która powstała trzydzieści lat przed jej pierwszym wydaniem. Trzydzieści lat przed fragmentami uzupełniającymi, które tworzą swoisty dialog autora samego z sobą. Dialog Whartona z jego młodszą wersją. Dialog, który jest pięknym uzupełnieniem historii każdego z opisanych mężczyzn. Po przeczytaniu bazowej, pierwotnej wersji dostajemy kilka informacji z późniejszego życia poszczególnych osób.
Jako, że nie znam twórczości autora, nie mogę powiedzieć czy wszystkie jego książki działają na czytelnika w ten sam sposób. Odniosę się jedynie do Histori rodzinnych, które poruszyły mnie do głębi. Jest to bowiem opowieść refleksyjna, skłaniająca do tego, by przystanąć w miejscu choć na chwilę i zastanowić się nad sobą i własną rodziną. Zachęca do tego, by znaleźć te osoby, które miały bądź nadal mają największy wpływ na nasze życie i to jakimi ludźmi jesteśmy. Książka uświadamia również nieuchronność przemijania, szczególnie, gdy patrzymy na fragmenty dopisane po trzydziestu latach, gdzie wielokrotnie dowiadujemy się, że któryś z członków rodziny zmarł (nie raz bardzo młodo).
Wharton serwuje nam zbiór uwag o życiu, ale również pokazuje piękny obraz dużej rodziny, tak rzadko spotykanej w obecnych czasach.
Polecam każdemu, dla kogo rodzina jest nieocenioną wartością; każdemu, kto lubi lektury ambitne i skłaniające do refleksji.

niedziela, 29 lipca 2012

Świat Czarownic

ŚWIAT CZAROWNIC

Autor: Andre Norton
Gatunek: Fantastyka
Wydawnictwo: Fantastyka
Data wydania: 1963

Przez wielu zwana klasyką gatunku, przeze mnie nazwana po prostu książką fantasy. Świat czarownic Andre Norton, po którą sięgałam trzy razy, ale w końcu do trzech razy sztuka. Przy pierwszych dwóch podejściach trzymałam w rękach wydawnictwo Fantastyki, stare i pożółkłe z uciążliwie małą czcionką. Dopiero przy trzecim podejściu chwyciłam za inną wersję tej książki i okazał się to strzał w dziesiątkę.
Od razu powiem, że historia napisana przez Norton jest przeznaczona dla młodszych czytelników, bądź takich, którzy przygodę z fantastyką dopiero zaczynają i potrzebują lekkiego wstępu.
Simon Tregarth, agent tajnych służb wywiadowczych w trakcie II wojny światowej, uciekający przed wrogami. Zaczyna się wręcz nijako. Jednak już po chwili kolejne strony zaciekawiają bardziej, gdy dowiadujemy się, że tylko jedna osoba jest w stanie mu pomóc, jednak od tej pomocy nie ma już odwrotu… Jeśli raz się na nią zdecydujesz, nie możesz się wycofać.
Simon nie mając innego wyboru, decyduje się na krok w nieznane i przenosi się do zupełnie innego, nieznanego świata. Świata, w którym panuje matriarchat, w którym władzę sprawują kobiety obdarzone mocą – czarownice.  W świecie tym, Estcarpie, trwa właśnie wojna z jego wrogami. Umiejętności agenta mogą okazać się bardzo przydatne, jeśli tylko zostanie on zaakceptowany przez czarownice i nauczy się posługiwać ich językiem. Wkrótce Estcarp staje się jego ojczyzną, a wrogowie jego wrogami.
Świat czarownic jest pierwszą częścią dość długiej sagi o tym samym tytule. Jest dobrym wstępem do lekkiej historii, którą czyta się bez problemu, a wręcz z błogą przyjemnością. Można zaliczyć ją do książek łatwych i nie wymagających od czytelnika zbyt intensywnego myślenia. Na długie i nużące wieczory jest książką wręcz idealną.

czwartek, 26 lipca 2012

Historyk

HISTORYK

Autor: Elizabeth Kostova
Gatunek: literatura piękna - thriller, sensacja, kryminał
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2005

Na Historyka  Elizabeth Kostovy, jak na wiele innych książek, trafiłam poprzez katalog Świata Książki. Co by dużo nie mówić, miałam wtedy tak zwaną „fazę” na książki o wampirach, a powyższa z samego opisu prezentowanego w katalogu wydawała się niezmiernie interesująca. Poszperałam trochę w internecie, poczytałam recenzje i nabrałam jeszcze większej ochoty, by ową książkę przeczytać. Okazja nadarzyła się dwa lata temu, gdy na jednym z nadmorskich targowisk udało mi się zakupić Historyka w bardzo przystępnej cenie.
Sama dobrze nie wiem czego oczekiwałam od tej książki, dlatego też trudno mi powiedzieć czy zaspokoiła ona moje oczekiwania. Na pewno zaciekawiła mnie już od pierwszych stron. Z perspektywy czasu mogę jednak powiedzieć, że nie jest to stwierdzenie miarodajne, gdyż w tamtym czasie nie miałam zbyt dużych wymagań czytelniczych.
Sam pomysł autorki spodobał mi się bardzo – historia młodej Amerykanki, która odkrywa plik listów zaadresowanych do „Mojego Drogiego i Nieszczęsnego Następcy” oraz tajemniczą, średniowieczną książkę. Wszystko to prowadzi ją przez świat w poszukiwaniu rozwiązania tajemnicy – Kto był autorem listów? Jakie tajemnice kryje jej rodzina? Co stało się z jej matką, która zniknęła bez śladu? Co uda jej się odkryć po drodze? Jakie informacje kryją się w wielkich bibliotekach i monasterach? Aż wreszcie co czeka ją na samym końcu podróży… Nie, nie, moment. Końcówkę autorka zdradza niemalże na samym początku, gdyż nasza amerykańska bohaterka podróżować będzie śladami Vlada Palownika, przez wielu uważanego za hrabię Draculę. Od samego początku zatem wiemy już, że na końcu książki dojdzie do spotkania z samym hrabią. To niewybaczalny błąd autorki, by zdradzić zakończenie i pozbawić czytelnika przyjemności domyślania się zakończenia. Książka robi się przewidywalna, a tego wielu z nas (a przynajmniej ci bardziej wymagający) nie lubi. 
Wielu recenzentów zarzuca Kostovie, że zrobiła z Historyka czytelniczą męczarnie – zbyt długie i nieciekawe opisy; dialogi, które czasem również są przydługawe, a część wypowiedzi nijak się ma do opisywanej sytuacji; brak napięcia i stopniowo rozwijającej się akcji, która trzymałaby czytelnika we władaniu kolejnych stron. Z częścią zarzutów się zgodzę, gdyż opisy i dialogi faktycznie są długie, przez całą książkę wiemy jaki będzie jej koniec, choć nie wiemy dokładnie jak ta scena będzie wyglądać. Mnie osobiście jednak książka nie męczyła w żadnym stopniu. Może i jest długa, może i nie ma w niej bardzo wartkiej akcji, ale nie przeszkadzało mi to spędzać długich godzin z Historykiem w ręku, robiąc tylko przerwy na jedzenie i inne podstawowe czynności. Książkę pani Kostovy mogę polecić miłośnikom nie tyle gatunku, co samych postaci wampirów, choć nie ma w niej ich nazbyt wiele. Jest pozycją wartą przeczytania, choćby po to, by samemu wyrobić sobie opinię na temat prozy Kostovy. Ze swojego miejsca powiem tyle, że nie warto opierać się na opiniach innych. Lepiej sięgnąć po książkę, przeczytać i wyrazić własne zdanie.

środa, 25 lipca 2012

Stosik

Dzisiejsze zdobycze:
Wskazówki do Photoshopa na pewno nie będą podlegać recenzji, ale reszta... Zobaczymy jak przeczytam.

Burka miłości Reyes Monforte
Waran Marina i Siergiej Diaczenko (to wybór męża)
Radleyowie Matt Haig
Trans Manuela Gretkowska
Niezawinione śmierci William Wharton
Dave Barry przedstawia przewodnik po facetach (zaczyna się ciekawie)


Aktualnie jestem w trakcie czytania Historii rodzinnych Williama Whartona. Tylko czasu jakoś na to czytanie nie za wiele. No i na półkach stoi jakieś 30-40 książek w kolejce do przeczytania (jak nie więcej już).

niedziela, 22 lipca 2012

Norwegian Wood

NORWEGIAN WOOD

Autor: Haruki Murakami
Gatunek: literatura piękna, współczesna zagraniczna
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: pierwsze wydanie 1987, polskie wydanie 2006

Haruki Murakami to chyba najbardziej znany pisarz z kraju kwitnącej wiśni. Jego książki widać na półkach w księgarniach, a także w wielu rankingach. Każda nowa pozycja wychodząca spod rąk Japończyka sprzedaje się niemal tak dobrze, jak świeże bułeczki. 
„Norwegian Wood” to tytuł zarówno powieści, wydanej dość dawno, bo w 1987 roku, jak i piosenki popularnego zespołu The Beatles, która jest w niej kilkukrotnie przytaczana.
„Norwegian Wood” rozgrywa się w Tokio pod koniec lat 60-tych i jest historią początkującego studenta. Jest nostalgiczną opowieścią o dojrzewaniu, wchodzeniu w dorosły świat i nauce radzenia sobie z problemami, jakie stawia on przed głównym bohaterem – Toru Watanebe. Po śmierci przyjaciela zakochuje się on w jego dziewczynie, Naoko. Ta jednak, nie mogąc poradzić sobie ze stratą, bardzo szybko opuszcza Toru. Chłopak poznaje koleżankę na studiach, która z biegiem czasu fascynuje go coraz bardziej. Jej frywolny charakter i luźne podejście do życia, sprawiają, że staje się on zainteresowany Midori już nie tylko, jako koleżanką.
Powieść jest odejściem od tego, co Murakami prezentował wcześniej. W „Norwegian Wood” brak motywów nadprzyrodzonych, nadnaturalnych i nierzeczywistych światów, które pojawiały się we wcześniej wydanych przez autora książkach. Jest to typowa, lekka powieść obyczajowa, przypominająca charakterem love story.
Co typowe dla Murakamiego, po raz kolejny prezentuje nam bohaterów w sposób pełny i bogaty. Nie mam tu na myśli jedynie głównych postaci, gdyż także w przypadku bohaterów drugoplanowych autor w lekki i naturalny sposób dostarcza nam tylu informacji na ich temat, że czytając kolejne strony książki, nie mamy problemu, by wyobrazić sobie, jak oni wyglądają i jak się zachowują.
Oprócz losów bohaterów jesteśmy w stanie zaobserwować również ówczesną Japonię, jej system kształcenia, podziały wśród studentów i wygląd ich codziennego życia w stolicy.
Murakami wprowadza nas w świat powieści powolnie, nigdzie się nie spiesząc, a przy tym nie nudząc. Kolejnymi zdaniami utrzymuje w czytelniku stały poziom zainteresowania, które popycha go, by czytać dalej, by dowiedzieć się, jak skończy się ta historia pełna uczuć i emocji.


artykuł powstał w 2011 roku dla portalu szybkajazda.pl

piątek, 20 lipca 2012

Kraina Chichów


Krainie Chichów światło dały oczy, które widziały światła, których nie widział nikt.

Czytanie książki jest, przynajmniej dla mnie, jak podróż po świecie drugiego człowieka. Jeżeli książka jest dobra, czytelnik czuje się w niej jak u siebie, a jednocześnie intryguje go, co mu się tam przydarzy, co znajdzie za następnym zakrętem.

Kraina Chichów to póki co jedyna przeczytana przeze mnie książka Jonathana Carrolla. Sięgnęłam po nią w jej najstarszym wydaniu – opublikowanym w miesięczniku Fantastyka. Powieść niemal rozpadła mi się w rękach na dwie części, a pożółkłe strony pachniały charakterystycznie zapachem starego papieru. Jednak, gdy już postanowiłam przeczytać tą książkę, nic nie było w stanie mnie powstrzymać.
 Kraina Chichów jest jedną z książek o książkach, a w zasadzie o ich pisaniu. Na pierwszych kartkach spotykamy Tomasza Abbey’a, nauczyciela angielskiego, wielbiciela twórczości Marshalla France’a – zmarłego pisarza książek dla dzieci. Tomasz wydaje się być człowiekiem znużonym i nie do końca wiedzącym, czego chce od życia. Jest tak do momentu, w którym postanawia napisać biografię swojego ulubionego twórcy. Wraz z poznaną wcześniej lalkarką Saxony udaje się do rodzinnego miasteczka Marshalla, Gallen. Trzeba wspomnieć, iż Saxony podziela pasję Tomasza i z całego serca pragnie pomóc mu przy pisaniu biografii.
Wkrótce po przyjeździe do małego miasteczka Gallen, poznają całą jego społeczność, wraz z córką Marshalla France’a, Anną. Nie trudno dostrzec, że mieszkańcy są dość specyficzni, w miasteczku dzieją się dziwne rzeczy, a kilkoro Galleńczyków ma w posiadaniu bulteriery, które są jedyna rasą psa, jaką można tam spotkać. Co więcej mieszkańcy mają bardzo luźny, wręcz lekceważący stosunek do śmierci.
Z kolejnymi kartkami tej zaskakującej książki, piszący biografię Tomasz, poznaje liczne sekrety miasteczka. Fantazja przeplatana jest z rzeczywistością, groza z humorem i w zasadzie w połowie książki nie wiadomo już co jest prawdą, a co nie.
Uważam, że wobec tej książki nie można przejść obojętnie. Nie jest to powieść, którą po przeczytaniu, bezmyślnie rzuci się z powrotem na półkę i zapomni. Nie, książka Carolla pozostawia po sobie ślad. Albo wpadasz w zachwyt, albo krytykujesz.  Dla jednych przewidywalna, dla innych zaskakująca i nie do odgadnięcia. A samo zakończenie… Nie powiem ani słowa, bo po co odbierać przyjemność dążenia do końca książki osobom, które być może po nią sięgną?

czwartek, 19 lipca 2012

Trochę kobiecości - Kraina słów Lesley Lokko



Przychodzi kolejny wieczór i gdy tylko uporam się ze w wszystkimi obowiązkami, siadam z parującym kubkiem na łóżku, w rękach trzymając kolejną książkę. Tym razem mój wybór padł na „Gorzką czekoladę” Lesley Lokko. To nie pierwsza i zapewne nie ostatnia powieść autorki, po którą sięgam z leniwym uśmiechem na twarzy. Raz po raz przewracam kolejne strony, przestając dostrzegać świat wokół mnie. Wciąga. A przecież o to właśnie chodzi w dobrych książkach, by odrywały od szarej rzeczywistości, choć na chwilę pozwoliły zapomnieć o własnym życiu i aby umożliwiły wejście w zupełnie inny, obcy i fascynujący świat. Lesley Lokko z pewnością jest osobą, która potrafi w ten stan wprowadzić swoich czytelników.
Autorka jest córką chirurga z Ghany i jego żony Szkotki. Dorastała zarówno w Ghanie jak i w Wielkiej Brytanii. Studiowała na wielu uczelniach i podejmowała się różnych zajęć nim zdecydowała się zostać pisarką. Siedem lat zajęło jej skończenie studiów poświęconych architekturze i zaczęcie pracy w zawodzie. Gdy tylko tego dokonała, zmieniła zdanie. Od ponad dziesięciu lat jest pełnoetatową autorką kolejnych, cieszących się sukcesami, powieści. Niewątpliwie doświadczenia z własnego życia w pewnym stopniu wpłynęły na kształt jaki przyjmują jej książki.
Choć tematy, których podejmuje się autorka nie są proste, gdyż praktycznie zawsze dotyczą przynależności kulturowej i rasowej, mimo tego, tworzone przez nią powieści czyta się łatwo i lekko.
Osobiście swoją przygodę z twórczością Lokko zaczęłam wraz z pierwszą jej książką wydaną w Polsce – „Świat u stóp”. Aktualnie na naszym krajowym rynku dostępne są cztery z sześciu powieści autorki („Świat u stóp”, „Szafranowe niebo”, „Gorzka czekolada”, „Jedna biedna, druga bogata”). Podobne objętościowo książki, zaskakują analogicznym układem – kilkuosobowa narracja, pozwalająca czytelnikom wejść w świat powieści z różnych stron, poznając fabułę wciąż od nowa, z innych perspektyw. Ta schematyczność mogłaby odstraszyć, sugerując powtarzalność i nijakość. Jednak, jeśli mowa o Lesley Lokko, nie ma na to miejsca. Choć powieści dotyczą tych samych problemów, przedstawiają je w zupełnie inny sposób. „Świat u stóp” opowiada historię czterech dziewcząt, która zaczyna się w angielskiej szkole z internatem. Różniło je dosłownie wszystko, zaczynając od rasy i pozycji społecznej, przez wygląd i upodobania, kończąc na podejściu do życia. Mimo wszystko połączyła je przyjaźń, barwnie pokazana na tle ważnych wydarzeń historycznych. Książka łączy ze sobą mglisty Londyn, głośny Nowy Jork i folklorystyczą i zjawiskową Republikę Południowej Afryki. Łączy także relacje między wychowankami poszczególnych miejsc, ukazuje nie raz, jak brutalne potrafią być uprzedzenia na tle rasowym i kulturowym. Jednak pokazuje także, że mimo wartości kształtowanych przez całe nastoletnie życie owe uprzedzenia można złamać, wyzbyć się ich w imię przyjaźni i miłości.
Kolejna powieść „Szafranowe niebo”, postacią wielkiego milionera, Maxa Salla, łączy ze sobą dwie rodziny. Żonę alkoholiczkę, efektowną i powabną, włoską kochankę oraz trójkę dzieci z obu związków, które nie pałają do siebie żadnymi pozytywnymi odczuciami. Autorka w zgrabny sposób łączy ich losy, pokazuje ich wzloty i ciężkie chwile, triumfy i porażki. Prowadzi nas przez ich życie po drodze pokazując zachodni świat, wojenne Sarajewo, odrobinę Nowego Jorku i bezdroża Afryki. Po raz kolejny Lokko pokazuje nam, w jaki sposób tak różne światy splatają się ze sobą.
„Gorzka czekolada”, co nie powinno już dziwić, znów pokazuje czytelnikom zupełnie różne części świata. Anglia, gdzie poznajemy Melanie, która po niby niewinnym romansie z ojczymem, zostaje odesłana przez matkę do Los Angeles. Haiti, gdzie spotykamy Laure i jej służącą Ameline. Laure przypadkowo zachodzi w ciąże i postanawia uciec od swojej srogiej babki. Jako odpowiednie miejsce wybiera Chicago, gdzie z początku czeka ją wiele trudności. Również Ameline postanawia zmienić swoje życie, a Lesley Lokko krok po kroku, czarując słowami i obrazami, pokazuje nam kolejne zdarzenia.
Ostatnia wydana w Polsce książka autorki „Jedna biedna, druga bogata” z początku może przypominać „Świat u stóp”. Znów mamy styczność z młodymi dziewczętami, które mimo różnic, w szkole zaprzyjaźniły się na zawsze. Na tym jednak owe podobieństwa się kończą, gdyż wszystko ulega zmianie, gdy obok Nik, Tory i Caryn pojawia się „ta czwarta” – Estelle. W pewnym momencie nawet czytelnik nie do końca wie, o co chodzi. Fabuła intryguje i wciąga. Wydarzenia przebiegają w takim tempie, że chwilami ciężko oderwać się od kolejnych stron czy rozdziałów. Sama książka budzi emocje. Momentami chciałoby się stanąć obok bohaterek i coś im podpowiedzieć. Nie pierwszy z resztą raz. Jednak, jak wiemy, jest to niemożliwe…
Takie reakcje tylko upewniają w tym, jak wspaniałą pisarką jest Lesley Lokko. Potwierdzają to też ilości sprzedanych przez nią powieści, choć według mnie, to akurat nie zawsze jest dobrym wyznacznikiem „jakości” autora. Niby mówi się, by nie oceniać książki po okładce, w tym przypadku jednak nie byłoby to zbyt wielkim grzechem, gdyż okładki są miłe dla oka, cieszą dobrze dobraną kolorystyką, czcionką, zdjęciami…
Tym, których opis zaciekawił, lecz nie przekonał do końca, polecam sięgnąć choć po jedną z powieści, by przekonać się na własnej skórze, jak bardzo Lokko potrafi zaczarować…


 recenzja powstała w 2011 roku na potrzeby portalu szybkajazda.pl


wtorek, 17 lipca 2012

Gwiezdny motyl

GWIEZDNY MOTYL

Autor: Bernard Werber
Gatunek: science-fiction
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2009

Czy gdyby okazało się, że ludzkość dąży do zniszczenia i samozagłady, zdecydowałbyś się wsiąść do statku kosmicznego i uciec od otaczającej cię rzeczywistości? Taką decyzję podjął wykreowany przez Bernarda Werbera inżynier, Yves Kramer, specjalizujący się w podróżach kosmicznych. W celu ucieczki z ojczystej planety buduje prom kosmiczny mogący pomieścić 144 tysiące ściśle wyselekcjonowanych jednostek. Yves bowiem planuje nie dopuścić do tego, by na jego promie zapanowały te same prawa, co na planecie, z której uciekają. Dlatego też załoga powinna być pozbawiona wszelkich negatywnych cech charakteru.
W praktyce jak się okazuje może być różnie…
Co więcej wśród wspomnianych 144 tysięcy znajduje się kobieta, która uległa wypadkowi spowodowanemu przez Yvesa. Początkowa wrogość i nienawiść powolnie zmienia się w sympatię, a nawet w większe zaangażowanie uczuciowe.
Powieść Werbera, choć z początku nie wydaje się chwytać za serce i wciągać czytelnika w swój bieg, z każdą kolejna stroną staje się ciekawsza i bardziej zaskakująca. Pełna alegorii, niebanalnych porównań, a nawet odniesień do Biblii. Łączy w sobie opowieść filozoficzną z klasycznym science-fiction, co nadaje jej charakteru i chwilami skłania do przemyśleń.
Nie chcąc zdradzać zbyt dużo, ze swojej strony mogę powiedzieć jedynie, że od połowy książki z każdym następnym czytanym zdaniem zastanawiałam się do czego to wszystko prowadzi, jaki finał przygotował dla czytelnika autor? A zakończenie? Niebanalne i zaskakujące – jak sam warsztat twórcy.
Polecam serdecznie.

poniedziałek, 16 lipca 2012

Pawilon Kwiatu Brzoskwini

PAWILON KWIATU BRZOSKWINI

Autor: Mingmei Yip
Gatunek: literatura piękna, współczesna zagraniczna
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2010

Prezentowana dzisiaj książka, to powieść dla miłośników literatury Dalekiego Wschodu (choć nie tylko).
Pawilon Kwiatu Brzoskwini to historia, którą opowiada niemal stuletnia Xiang Xiang, siedząc w swym mieszkaniu w Kalifornii razem z prawnuczką i jej narzeczonym. Bohaterka wraca pamięcią do swego dzieciństwa, gdy w wieku dwunastu lat okrutny los pozbawił ją szczęśliwego życia. Po śmierci ojca, matka postanowiła odejść do zakonu, a nastoletnią Xiang Xiang oddała pod opiekę parze ludzi, którzy solennie obiecywali dobrze zająć się jej córką. Nic bardziej mylnego… W ten oto sposób zostajemy wprowadzeni w historię jednej z najbardziej znanych kurtyzan przedwojennego Szanghaju – Bezcennej Orchidei.
W książce nie ma miejsce na skrępowanie, czy ukrywanie czegokolwiek. Tutaj każde zdarzenie jest opisane niemalże z precyzyjną szczegółowością.
Czytelnik zatapia się w obrazie ówczesnych Chin, poznaje kolejne postacie, z pozoru zwykłych dziewczynek, ale jednak doświadczonych i skrzywdzonych przez los, który pchnął je ku wrotom tego Brzoskwiniowego Pałacu – domu publicznego. Opowieść snuje się powoli, nie raz leniwie, nie raz nieco szybciej, jednak nigdy nie wybiega za szybko w przyszłość. Czytając mamy czas do przemyśleń, refleksji.  
Można odnieść wrażenie, że to kolejna powieść, która powstała na bazie „Wyznań Gejszy”, ale czy w gruncie rzeczy w czymś nam to przeszkadza? Jest to kolejna książka, opowiadająca o losach kobiet – kobiet mądrych, wykształconych, pięknych i w pewien niesamowity sposób odważnych, które los boleśnie doświadcza, a które mimo wszystko wierzą w pozytywne zakończenie. I choć życie to nie bajka, można się spodziewać odwrócenia historii, zwrotu akcji i zmian. Jak jest w tym przypadku? Zachęcam do przeczytania i dowiedzenia się samemu.

recenzja powstała w 2011 roku dla portalu szybkajazda.pl

niedziela, 15 lipca 2012

Kwiaty na poddaszu

KWIATY NA PODDASZU




Autor: Virginia C. Andrews
Gatunek: literatura piękna, współczesna zagraniczna
Wydawca: Świat Książki
Data wydania: pierwsze wydanie 1979

Wbrew powszechnej opinii, że książek nie powinno oceniać się po okładce, do tej właśnie pozycji przyciągnęła mnie właśnie okładka… I opis znaleziony gdzieś w katalogu Weltbild.

 Gdy myślimy o rodzinie, zazwyczaj idealizujemy ten obraz. Szczęśliwi rodzice z gromadką dzieci, piękne słońce i rozsiewająca swój czar radość i miłość. A co gdy zabraknie choć jednego z tych elementów? Co dzieje się z wszechobecnym, niczym nie zmąconym szczęściem, gdy jedno z rodziców umiera?
Z taką sytuacją mamy styczność już po pierwszych kilku stronach książki Virginii C. Andrews „Kwiaty na poddaszu”. W dniu swoich urodzin, gdy rodzina przygotowywała odświętną kolację, ojciec czwórki dzieci ginie w wypadku samochodowym. Od tego momentu życie Dollangangerów zmienia się diametralnie.  Historię poznajemy z punktu widzenia Cathy, starszej córki, siostry Chrisa i dwójki bliźniąt – Carrie  i Cory’ego.
Corrine, będąca matką i mająca dość duże długi, postanawia zawalczyć o miłość i wybaczenie swojego starego i schorowanego ojca, który wiele lat wcześniej wykreślił ją z testamentu… W tym celu wraz z czwórką dzieci przeprowadza się do ogromnej rezydencji Foxworth Hall. Jednak dziadek, ojciec Corrine, nie ma pojęcia o istnieniu czwórki wnucząt, więc pod pretekstem przygotowania ojca na kolejne wiadomości z życia Corrine poza domem rodzinnym, postanawia ona wraz ze swoją matką ukryć dzieci w jednym z pokoi w tym ogromnym domu…
„Kwiaty na poddaszu” to historia o odebraniu wolności, o dojrzewaniu wśród czterech ścian, bez dostępu do świata zewnętrznego, bez świeżego powietrza, promieni słonecznych, spadających z drzew liści, czy śniegu skrzypiącego pod nogami. To historia o życiu zorganizowanym przez kogoś innego, o wpływie czyiś decyzji na to, jak postrzegamy siebie samych… Ktoś decyduje o tym, czym się bawimy, co robimy na co dzień, w co się ubieramy…
Powieść, która prócz mnóstwa niekoniecznie pozytywnych emocji, ukrywa w sobie rodowe tajemnice okryte warstwą kurzu i pewną dozą mroczności.
Po poświęceniu kilku czy kilkunastu godzin, by przebrnąć przez kolejne strony, ciężko jednoznacznie opisać swoje emocje związane z lekturą tej książki. Zbiera ona jednak wiele pozytywnych opinii, a ja również ze swojej strony polecam sięgnięcie po pierwszą część historii rodziny Dollanganger.
Dalej robi się tylko ciekawiej…

Słowem wstępu...


Kiedy pierwszy raz czytam dobrą książkę, doświadczam uczucia, jakbym zyskał nowego przyjaciela.
Johan Wolfgang Goethe

W książkach jest coś szczególnego. Książki przenikają nas do głębi(...) A żadna nie przychodzi samotnie, ale wprowadza imiona innych i jedna każe łaknąć drugiej.
Francesco Petrarka

Książki są jak towarzystwo, które sobie człowiek dobiera.
Monteskiusz